o "wykluczonych" magistrach

Wyimek z dyskusji na forum farenheita

*

Kim są ci mityczni wykluczeni?

Czy chodzi Ci o pseudowykształconych absolwentów naszych pseudouniwersytetów którzy maja dyplom np. z politologii a nie umieją pomachać pędzlem na budowie? Bo przez 20 ostatnich lat naprodukowaliśmy gigantycznym kosztem ludzi którzy de facto nie umieją nic. Magistrów czegośtam których znajomość wyuczonego pseudofachu to 4 miesiące praktyk (mój przypadek) albo jeszcze mniej. Albo np. absolwentów dziennikarstwa którzy nigdy nie napisali artykułu. Przeważnie jedyną protezą intelektualną tych ludzi jest przeświadczenie o tym że mają wyższe wykształcenie - podczas gdy ich zasób wiedzy nie sięga poziomu przedwojennego maturzysty a inteligencja i erudycja sprowadzają się do bezrefleksyjnego powtarzania bełkotu z mediów.

Tacy spece od pedagogiki, socjologii, historii, archeologii, bibliotekoznastwa, w większości nadają się wyłącznie do siedzenia na kasie w biedronce i im prędzej to zrozumieją tym mniej się wykluczą. Problem w tym że niektórzy dostają etaty na uczelniach i blokują drogę naprawdę zdolnym jednostkom...

Jesli ktoś mając 18 lat nie posiada żadnego fachu - to po prostu sam pracuje na swoje wykluczenie.

A taka jest większość naszej młodzieży. Gardzą dziadkiem rolnikiem, ojcem murarzem, matką fryzjerką. Gardzą do tego stopnia że rwą się w górę - by zdyskontować osiągnięcia poprzedniego pokolenia. A uczelnie zaspokaja ich ambicje dając g... warte dyplomy. Rwanie w górę jest zasadniczo objawem zdrowym i pożytecznym - ale od tego są egzaminy wstępne by 90% maturzystów uświadomić że jednak się na uniwerek nie nadają.

Ludziska - nie czarujmy się - jesli ja jestem magistrem archeologii to każdy w tym kraju może zostać magistrem archeologii. Jeśli z takim poziomem wiedzy i umiejętności zawodowych mam dyplom - to ten dyplom jest niewiele wart. Moja praca magisterska to zestawienie wybranych danych z ok 400 artykułów o ukraińskiej archeologii napisanych na przestrzeni ok 50 lat. Przyczynkowość. Z naukowego punktu widzenia - BEZ WARTOŚCI. Inni pisali np. analizy zabytków (czytaj skorup) pozyskanych na danym stanowisku. De facto to nie badania naukowe tylko dokumentacja znalezisk - tego powinniśmy się uczyć na pierwszym roku. I takich prac jest większość. Nie tylko na archeologii. W jednej na sto jest jakieś ciekawe odkrycie - bo student wyciągnął wnioski. Reszta to pseudoanalizy tego co wcześniej napisano.

Wykluczeni z dyplomami niepotrzebnie uwierzyli że te dyplomy nadają się do czegoś poza podtarciem tyłków.

W naszym kraju istnieje też bezrobocie strukturalne - tzn. są regiony w których nic się nie produkuje, gdzie nie docierają turyści a gleby są liche. Owszem - tam jest 30% bezrobocia i mieszkający tam nawet jak ma dwa fakultety wyżej )*( nie podskoczy bo nawet jak stanie na rzęsach i zbuduje fabryczkę czegoś przydatnego (nie jakiś wielki przemysł - dajmy na to powidła w słoikach) to ludzie w okolicy nie mają kasy by kupować jego towar w ilościach pozwalających na rentowność firmy.

Tam nawet jak ktoś ma fach w ręku, jest budowlancem, cieślą, fryzjerem, umie prowadzić traktor etc. to przeżyje wyłącznie kosztem cieżkiej harówy. I de facto powinien poszukać roboty gdzie indziej. Gdzieś gdzie jego ręce i głowa będą wykorzystane pełniej. Bo są regiony gdzie o robotę znacznie łatwiej - ale tam z reguły wynajęcie mieszkania jest zbyt drogie by się to kalkulowało...

*

Analizując:

1) trzeba zapewnić ludziom możliwości zdobycia konkretnych zawodów. Jak nawet nie przydadzą się tu to dobry cieśla znajdzie robotę w Norwegii czy Anglii. Zerwać z debilnym pędem ku dyplomom, przesunąć maturę na 16-ty rok życia. Kto się nie nadaje do szkoły won i krzyżyk na drogę. Na studiach hobbystycznych - opłaty za naukę. Kto studiuje dla przyjemności na kierunku nie dającym nic - niech buli.

2) trzeba zwiększyć mobilność ludzi - pozwolić na tworzenie podmiejskich osiedli przyczep kempingowych jak w USA czy RFN. Tworzyć na bazie istniejącej infrastruktury kolejki dojazdowe - by robole mogli szybko dostać się do miejsca pracy. Niech ludzie migrują za pracą - a niektóre wioski można zaorać.

3) trzeba ograniczyć pasożytnictwo i cwaniactwo. Mamy horrendalne idiotyczne narzuty na pracę - składka ZUS sięga 900 zł miesięcznie a jednocześnie cokolwiek na zus odprowadza tylko 60% ludzi w wieku produkcyjnym!!!

Ergo: kapitalizm i do roboty. za 20 lat mamy drugi Singapur.

https://atria.edu/rtp-live/ https://www.dilia.eu/rtp-slot-pragmatic/