chwila zadumy
Rząd PiS zaplanował knkretny zakup dla armii - 1000 bojowych wozów piechoty "Borsuk". Wydatek - no cóż - to nie auto osobowe, ani nawet nie terenówka. To kosztuje... Z drugiej strony - skoro większość kmponentów wytwarzać mieliśmy w kraju byłaby z tego praca i zarobek dla polskich fachowców. Te pieniądze krążyłyby w naszym obiegu finansowym.
Wóz bojoiwy piechoty generalnie jest to taka konstrukcja do której wchodzi kilku żołnierzy i można ich w miarę bezpiecznie podrzucić na pierwszą linię frontu. Pod ostrzałem, przez bezdroża, wydmy, chaszcze etc. Pojazd ma własne działko ciężki karabin maszynowy, w razie czego można nim przejechać przez stref rozpylonych gazów bojowych - jest możliwość hermetyzacji i filtrowania powietrza.
1000 sztuk to możliwość podrzucenia na zagrożony odcinek 6-8 tyś ludzi. Od biedy można też załadować do środka amunicję dla czołgów czy bańki z paliwem (zsadniczo używa się do tego celu innych pojazdów). 1000 szt ładnie wygląda w postaci cyferek ale to jednak niewiele. Zważywszy na długość granic i realia obecnego pola walki przydałoby się mieć tego więcej. Może 5 tyś. Może 20 tyś? To już pytanie do wojskowych.
*
Pytanie retoryczne bo rząd tuska uznał że to zbędny wydatwek i kotrakt bezlitośnie zdedukował. Zamiast 1000 kupi ...166.
*
Nawet jeśli nie jest to świadoma zdrada, a tylko horrendalna głupota - powinien być za to proces i stryczek.