ciężar karabinu.

Gdy wybuchła wojna rosyjsko-Ukraińska sporo młodych Ukraińców którzy pracowali w mojej okolicy pojechało bronić kraju. zostały ich dziewczyny. 

Po pierwszej fali entuzjazmu - zaczęło brakować ochotników, szybko też ludzie zaczęli wiać przed poborem. Czy liczba gotowych walczyć za Ukrainę drastycznie spadła? Czy może najlepsi poszli w pole, a ci którzy zostali w domach albo zwiali za granicę - to pewna większość.

Część to tchórze. (u nas też takich nie brakuje - pozdrawiam wyborców konfy...) Część - pragmatycy - którzy wzięliby karabiny i poszli - gdyby Ukraina była trochę inna. Gdyby czuli że jest to ICH KRAJ. Nie oligarchów, nie urzędasów ale ICH

*

Patrzę na siebie chłodnym okiem. Jeśli wybuchnie wojna pewnie splunę nas ziemię, zaklnę pod nosem, wezmę karabin, przeklnę pod nosem raz jerszcze i pójdę jak to zrobili moi dziadkowie. Pójdę z fochem i z obrzydzeniem.  Ogromna masa nie pójdzie - wychodząc z zalożenia że nie chcą walczyć za taką Polskę.

*

Nie jest łatwo wziąść karabin i iść. 

Całe pokolenie zada sobie straszne pytanie "czy warto". Co nasz kraj zrobił dla nas by teraz żądać ofiary z krwi, a być może także z życia.

Przypomnimy sobie rozpaczliwie szukanie jakiejkolwiek pracy. Dziką harówkę by dorobić się najgorszej choćby nory do mieszkania.

Przypomnimy sobie czas stracony w urzędach. Przedzieranie się przez gąszcz przepisów. Wszelkie zbędne biurokratyczne kocopały.

Przypomnimy sobie łapówki które wymuszano na nas za różne bzdury.

Przypomnimy sobie te wszystkich chwile gdy chcieliśmy działać, robić coś porzytecznego, tworzyć dla siebie, dla innych a urzędol powiedział NIE. 

Przypomnimy sobie jak futrowano naszą kasą tych wszystkich ze świecznika: polityków, cwelebrytów, ahtystów i biznesmenów zblatowanych z władzą.

Przypomnimy sobie blogerkę Kasię i jej brata Józka Bąka oraz innych - często naszych rówieśników, ktorzy na każdym kroku dawali nam odczuć że oni są szlachtą a my jesteśmy hołotą...

*

Zadamy sobie to straszne, haniebne pytanie: czy warto zginąć za kraj który nie dał nam odczuć że jest choć trochę NASZ.

W którym wszystkiego dobijaliśmy się w krwawym pocie, w którym każdy ochłap życia wydzielano nam z z łaski i z fochem. Gdzie z nas szydzono, gdzie dawano nam na każdym kroku odczuć że dla tych lepszych, nowoczesnych, światowców nadzianych kasą jesteśmy wyłącznie obciachem i problemem

Nie, nie spotkamy w okopach urzędników, polityków, cwelebrytów ani ich progernitury. Gdy my będziemy narażać życie oni będą śmigać na nartach w Alpach albo opalać się na plażach w Grecji. 

*

I z tą świadomością będzie nam podwojnie ciężko wziąść karabin i iść.

Dla niektórych będzie to ciężar nie do udźwignięcia. A POTEM PRZEGRAMY. 

jak dziś z tych samych powodów przegrywa Ukraina. 

 

Image

© 2024 Andrzej Pilipiuk | Wszystkie prawa zastrzezone| Realizacja: AS DIGITAL