i się rypło...
Krótko i na temat.
Pani "ministra" d/s równości (już sama nazwa tego stanowiska jest jakimś ponurym żartem...) której koszmarnych kocopałów słuchaliśmy regularnie przez
ostatni rok, okazała się łgać w sprawie swojego wykształcenia. No i się rypło...
Nawet się nie zdziwiłem.
Co dalej? Na logikę powinny być przeprosiny, natychmiastowa dymisja, schowanie się w mysiej dziurze i zmiania fryzury - żeby nikt nie rozpoznał.
*
Oczywiście nic z tych rzeczy - kobieta wie że elektorat już ją rozgrzeszył - wszak od hercena i bakunina lewica stosuje kłamstwo jako całkowicie dopuszczalą
formą walki politycznej... I chyba tylko tylko my - "prawacy" - mamy z tym jakiś problem...
*
Wstyd? Przyzwoitość? Honor? ci ludzie nawet nie słyszeli o tych pojęciach...
*
Jszcze jedna ciekawostka - ta pani mimo braku dyplomu była ...zatrudniona w szkole jako nauczyciel(!!!)
(mnie nie chcieli nawet z dyplomem...)
*
Przy okazji przypomnę że lat temu 20 rządził Polską niejaki "kwaśniewski" prezydent który też ordynarnie nakłamał
i w sprawie swojego pochodzenia i w sprawie swojego wykształcenia - co rypło się podczas kampanii wyborczej
ale nijak nie zaczkodziło mu w zdobyciu stanowiska i zajmowaniu fotela przez dwie kadencje.
*
Kadry mafii tuska i jego akolitów: kapusie, chamy, agenci, resortowe dzieci, łgarze, nieucy, kanciarze, pedofile, alkoholicy, potomkowie komuchów i kryminalistów...
W dodatku cala ta banda korzysta z parasola medialnego - gdyby nie prawicowie bieda pisemka - o większości ich wałków nigdy byśmy się nie dowiedzieli,
oraz parasola ze strony sędziowskiej kasty - nawet jak się uda któregoś z nich zawlec przed sąd zapadają wyroki na granicy uniewinnienia.
*
W PiSie jest niewiele lepiej - ale jednak lepiej, a jak się coś rypło - reagowali zazwyczaj od razu.