Konfederacja na manowcach
Obserwująć scenę polityczną przyglądam się Konfederacji. Wieeeeele ich tez aprobuję. Podoba mi się większość wystąpień ich przedstawicieli.
Zarazem patrzę na tę organizację bardzo podejrzliwie.
Po pierwsze: poświęcają masę czasu na atakowanie PiS-u - zapewne chcą w ten sposób przejąć część elektoratu różnych "trzecich dróg" - zarazem w razie szansy powrotu PiS do władzy tracą zdolność koalicyjną. W razie zaś mocnej wygranej KO/PO - wzmocnieni mogę wskoczyć na miejsce hołowni jako przystawka tuska. Nie wykluczam że są już kupieni by odegrać tę rolę. W tym rozdaniu tusk nie musiał dekonspirować zasobu. Jeśli ich posłowie okażą się niezbędni taka koalicja może powstać.
*
Kompletnie nie trafia do mnie ich bełkot odnośnie pandemii covidu. Mam w rodzinie lekarzy. Miałem wśród znajomych kilka osób które zmarły na tę francę i kilka osób które przechorowały bardzo ciężko. Jeśli konfiarze nie mieli - gratuluję i zazdroszczę. Na przykładzie własnym widzę jak stosunkowo łagodne przechorowanie odbiło się na moim zdrowiu.
*
Nie podoba mi się też ich agresywna "publicystyka" antyukraińska - nie dość że powtarzająca wiele z propagandy putinowskiej, to oparta na cholernie prymitywnych wzorcach - obliczona na rozhuśtanie nastrojów społecznych oraz przyciągnięcie kompletnego motłochu... To nie problem szczuć i judzić. Ale gdy zacznie narastać atmosfera przedpogromowa - nie będzie łatwo tego wygasić... Dziwnie mało energii konfederaci poświęcają realnym problemom i zagrożeniom jakie stwarzają już mieszkający w Polsce islamiści.
*
Moje tezy:
Wrogiem putina (śmiertelnym wrogiem) jesteśmy od chwili lotu Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi - albo i wcześniej - bo Gruzja stawiła ostry opór m.i.n dzięki doposażeniu ich armii w zestawy "Piorun" - jeszcze przed rosyjską inwazją. W tej wojnie już bierzemy udział. Na razie na szczęście na ćwierć gwizdka.
Jeśli zajdzie konieczność musimy wysłać nasze wojska na Ukrainę* - nawet bez poparcia NATO. Dlaczego?
Bucza pokazała do czego zdolna jest putinowska swołocz. Wojnę z Rsoją musimy stoczyć możliwie daleko od naszego terytoroium.
Spadną rakiety - zginą cywile - no cóż. Nasi polegną na dalekich stepach - żal, ale takie są koszta. Nie koszta wojny. Koszta przetrwania reszty narodu. Nie możemy dopuścić do tego by mordercy spod znaku dwugłowego orła pojawili się na naszym terenie.
*
Deklaracje że "nie damy się wciągnąć w wojnę" i "nie wyślemy wojsk na Ukrainę" to:
-po pierwsze śmierdzące tchórzostwo. Nie tego uczyli nas nasi dziadkowie.
-po drugie - sygnał dla putina - "morduj dalej - my nie przeszkadzamy".
-po trzecie - niezrozumienie (lub udawane niezrozumienie), całego układu sił.
*
Ludziska kochane to przecież banalne i oczywiste:
Lepiej by nasi spróbowali wspólnie z Ukraińcami zatrzymać Putina na linii Dniestru czy Zbrucza,
niż by obrona miała nastapić dopiero na linii Bugu lub na tuskowej linii Wisły.
_____________________________________________________________________________________
*jeśli będę musiał jechać nie planuję się uchylać.