Kosmiczne sukcesy ZSRR/PRL
Wpadły mi w ręce wspomnienia M.Hermaszewskiego - pierwszego Polaka który poleciał w kosmos.
(po nim było jeszcze 5 Amerykanów polskiego pochodzenia - w Polsce niestety niewiele się o tym mówi).
Lektura ciekawa - opisuje i swoje tragedie rodzinne (cudem przeżył Wołyń) i fascynacje lotnicze i wreszcie morderczy trening który przechodził w Polsce a potem w ZSRR.
Był to nadal pionierskie lata, kosmiczne latadła dalekie od komfortu - żeby polecieć na orbitę trzeba było osiągnąć iście nadludzki poziom sprawności fizycznej - odporność na przeciążenia, na wirowanie etc. Pewne czynności trzeba byłó wykonać ręcznie - niezależnie od warunków panujących w kapsule...
Przetrzymał trening, przezwyciężył dziwne intrygi w Moskiwie, poleciał, wrócił. PRL oczywiście wykorzystał to propagandowo - ale nie da się ukryć że osiągnięcie było dość konkretne.
*
Ciekawostka - wygląda na to że Hermaszewski znał jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic programu - tożsamość głównego konstruktora Sergieja Korolewa!
(może kosmonauci byli wtajemniczeni?).
*
ciemna strona medalu?
Hermaszewski był pilotem wojskowym... Ludowe Wojsko Polskie powołano nie do zabawy - ale jako komponent sił mających podbić i zainfekować komunizmem cały świat. (a przynajmniej Europę). Człowiek decydujący się na karierę zawodowego żołnierza musiał o tym wiedzieć. Z drugiej strony - jeśli ktoś chciał latać - nie miał innej drogi.
Drugi zgrzyt - przebijające tu i ówdzie uwielbienie dla jaruzelskiego.
Hermaszewski wyjaśnia też w książce że po wprowadzeniu stanu wojennego do WRON zapisano go bez jego wiedzy i zgody - a on sam nie brał udziału w żadnych działaniach bo przebywał na szkoleniu w ZSRR. Cóż - może i tak było?
*
Poza tym - lektura wydaje się "spoko". Ładny język, potoczysta narracja, zapis czegoś ważnego i historycznego, dokonany przez uczestnika, bardzo dużo ciekawych szczegółów.