o mieszkaniach
Podobno mamy ...za dużo mieszkań.
Tj. policzono ile mamy rodzin i ile mieszkań i te dwi liczby jakoś tam się spinają.
Wiele głupot słyszałem w życiu.
To... nie do końca jest głupota ale widzę to tak:
*
Po pierwsze: mamy dużo domów ktore stoją puste. By to zaobserwować wystrczy pojeździć późnym wieczorem po Lubelszczyźnie - po wsiach widać gdzie pali się światło a ile chat i murowańców stoi ciemne. Widać ile podwórek zarasta chwastem.
Problem w tym że tam nie ma pracy ani innych możliwości zwiazania końca z końcem. By wyżyć z ziemi - trzeba mieć 50-70 hektarów nas rodzinę. Przemysł lokalny - zarąbany tępą siekierą. Mleczarnie, cukrownie, cegielnie, cementownie - zniszczyła UE.
Agroturystyka - nie wszędzie jest możliwa. Praca zdalna nie jest możliwa w takim wymiarze by ludzie masowo wrócili na wieś.
A na wsi jest zapaść demograficzna.
Nie, Ukraińcami tego nie zasiedlimy - bo oni też muszą z czegoś żyć...
Zatem na prowincji są nadwyżki - w miastach rozpaczliwie niedobory.
aha - częśc tych chat ma po 70-80 lat i np. 10 lat stoją nieogrzewane. Za kolejne 10 lat runą.
*
Po drugie: mieszkania w miastach często są własnością zagranicznych firm zarabiających na wynajmie - po wejście do UE w Krakowie jakieś hiszapańskie fundusze wykupywały wszystko na pniu winując ceny do poziomów kompletnie idiotycznych... Zyski płyną na zachód - a Polaka nie stać na własne 4 kąty. On ma być dziadem i niewolnikiem.
*
Po trzecie - przepisy są takie że Polacy mający np. dwa mieszkania boją się wynajmować komukolwiek - wolą trzymać jako rezerwę, nawet płacąc czynsz za pustostan...
*
Powtarzam od lat - mały dom w cenie samochodu.
To jest możliwe.