Polska przegrywa z własną słabością
W tym momencie sondażownie dają przewagę trzaskowskiemu.
Niewielką - rzędu 0,5%
Oczywiście to się może jeszcze zmienić - choć zapewne cudu nie będzie a przewaga ta jeszcze wzrośnie.
*
Zakładam że wybory zostały sfałszowane - podejrzanie wysoka frekwencja za granicą + horrrendalna liczba głosujących poza miejscem zamieszkania + kilkadzieisąt tyś głosujących korespondencyjnie i poprzez pełnomocnika (zjawiska wcześniej praktycznie marginalne!!!).
Ergo: Jestem przekonany że wybory wygrał p.Nawrocki ale przewaga była na tyle niewielka (1-3%?) że zdołano to "skręcić".
*
Nawet jeśli jakimś cudem wygra p.Nawrocki, albo jeśli z uwagi na liczne ordynarne wałki w kampanii wybory zostaną unieważnione - stoimy w obliczu potwornego kryzysu.
*
Nie mam tu na myśli kryzysu politycznego.
MAM NA MYŚLI KRYZYS MORALNY.
ok 28% zostało w domach i nie zagłosowało. Pomijając garstkę przypadków losowych ci ludzie albo nie wierzą w demokrację, albo nie mieli kandydata ktory by im pasował, a najczęściej po prostu mają w dupie w jakim kraju żyją, albo uważają się za wieeelkich cwaniaków którzy zawsze sobie poradzą...
*
Z pozstałych 72% około połowa (może trochę mniej, a może ciut więcej niż połowa) zaakceptowała ten styl prowadzenia walki polirtycznej: chamstwo, kłamstwa, obmowę, opluskwianie, plucie, szczucie, judzenie, przemoc fizyczną, uderzenia w rodziny, zakłócanie wieców przez bojówkarzy, zastraszanie w miejscach pracy i na uczelniach, kneblowanie niewygodnych mediów. Mijamy tych ludzi codziennie na ulicach. Spotykamy ich w robocie, w szkole, na plaży.
Niezależnie kto wygra dla PO i jej akolitów poszedł mocny sygnał zwrotny od spolczeństwa: brudna kampania po prostu się opłaca.
I to jest dla mnie znacznie straszniejsze niż ewentualna wygrana trzaskowskiego.